środa, 24 października 2012

girlanda i obłędna szafka:)

girlanda. ehhh znowu girlanda:) tym razem we wszelakich niebieskościach z miętową lamówką.a także ów wspomniany kiedyś tam wcześniej - mój miętowy taboret! nijak ma się do girlandy, ale obiecałam pokazać. Sis, a widzisz wyszedł prawie jak Wasz kuchenny stół:P


dziewczęta nie wiem czy wiecie, ale lubuję się w oglądaniu i przeglądaniu wszelakich inpiracyj;) niektóre mnie natchną, niektóre we mnie uderzą, inne z kolei napędzą do działania. przeglądając ostatnio styczniowo-lutowe wydanie Marie Claire Idees zakochałam się w tej oto szafce.


nic to, że jest super zabytkowa, nic to, że jest w ślicznym błękicie, który tak kocham... spójrzcie tylko na ten pomysł z pieczątkami z dzierganych serwetek:) jak dla mnie absolutnie cudowny pomysł. oj niech tylko dorwę jakąś zabytkową komódkę....
mam nadzieję, że i Wam się podoba:)
na tym zakończę dziś życząc Wam kochane dobrej nocy:)

wtorek, 16 października 2012

opowieść motylowa

Kiedyś, wcale nie tak dawno temu, poznałam pewnego motyla. Właściwie nie pamiętam jak to było dokładnie, ale wydaje mi się, że to ten motyl poznał mnie. Przyleciał, zapukał swoimi skrzydełkami kilka razy w okno (tak w okno!) i jak wleciał, tak już został. I dobrze, bo to taki magiczny motyl, w dodatku cały niebieski! Uwierzycie? I ten ów magiczny motyl potrafi naprawdę wiele sztuczek, ale najlepiej wychodzi mu.... wywoływanie uśmiechu:)  Naprawdę, sama już kilkakrotnie miałam okazję się przekonać. Dobrze mieć takiego swojego skrzydlatego przyjaciela. 

I spójrzcie tylko z czym pewnego dnia przyleciał do mnie...



Dziękuję:*


A dla motyla, aby sny miał jeszcze bardziej błękitne....
 
  
 

















Miłego dnia!
P.

czwartek, 11 października 2012

jesień, jesień, jesień, jak to tak?

a tak! a dzisiaj postanowiłam się sprężyć i wrzucić wreszcie poszewki mocno jesienne. na niektórych blogach można już powoli dopatrywać się nadejścia zimy i świąt:) może to i dobrze, ja jednak postoję sobie jeszcze w moich fikuśnych kaloszach i będę cieszyła się kolorami jesieni aż do ostatniego listka na drzewie:) a u nas na drzewach jeszcze bardzo, bardzo dużo liści - leniwe jakieś takie, opieszałe wręcz i wcale im nie spieszno by opaść na ziemię.


 
 

miłego:]


wtorek, 9 października 2012

pościel, która nie miała być narzutą...

I nią nie jest. Tak się uszyła po prostu i teraz udaje narzutę. Nie planowała tego i ostatecznie nie jest to takie złe być właśnie taką pościelową narzutą:) Uffff. 


Pościel uszyłam dla siostrzenicy naszego kolegi - małej Niny. Długo musiałam zbierać w sobie natchnienie, aby ją dokończyć. Ostatecznie szyła się długo z jeszcze dłuższymi przerwami - a to materiału brakło, a to nici się skończyły, a to maszyna nawaliła itd. Hmmm szycie takich dużych pościeli chyba nie jest moją mocną stroną;)


pięknego, pełnego kolorowych liści dnia Wam życzę:)
P.

wtorek, 2 października 2012

oj tak! czuję miętę:D

Dzisiejszy wpis wcale nie miał być miętowy, ale co tam:) Wy też poczujcie miętę:P Kiedy jakiś czas temu zapisałam się na miętowe candy u Anity i Moniki nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym je wygrać. Udało się i tym sposobem zostałam przyszłą posiadaczką miętowego naczynia do gotowania parówek na przykład:) oraz niezwykłej wyszywanej miętową nicią makatki z bardzo życiowym przesłaniem! Mój K. oniemieje z zachwytu!:)

Kilka dni temu natchniona niepohamowaną weną twórczą uszyłam kolejną poduch (ehhhh kolejny post obiecuję nie będzie poduchowy:P) - poduch ze szczyptą mięty właśnie, który pokazuję dzisiaj przy okazji całego tego miętowego zamieszania:)


mięty będzie więcej! obiecuję:) w sobotę dostałam pół słoika miętowej farby od Sis mojej i jutro zaszaleję z drewnianym stołkiem, co by mi do tych wszystkich miętuśnych przedmiotów się wpasował.

miętowe dobranoc!