temu co za oknem uszyłam sobie poszewkę słoneczną, dla poprawy nastroju, który ostatnio taki sobie. Kurczę się z tego zimna, staję się coraz mniejsza i mniej wyraźna. Mam nadzieję, że wkrótce wyjrzy słońce i nie zniknę do reszty... eh
ponoć zima nie chce odpuścić i hula sobie w najlepsze. nie dobrze, miałam nadzieję, że we święta będzie można beztrosko wskoczyć w balerinki. zobaczymy, pogoda lubi płatać figle:) a w ostatnim czasie powstały takie kolorowe ozdoby wielkanocne, wszystkie rozsiane już po całym kraju, a kilka nawet znalazło się poza granicami PL, co ogromnie mnie cieszy:)
hafty od Ani zawsze wywoływały u mnie ogrom uśmiechów i radości. ostatnio zaczęłam zastanawiać się czy aby nie jestem rekordzistką w posiadaniu jej robótek i przyłapałam się na tym, że jej sercem haftowane prace są w każdym pomieszczeniu w moim domu:) kilka dni temu Ania przysłała mi haft, który już wiele, wiele miesięcy temu skradł moje serce. teraz wisi skromnie oprawiony nad moją maszyną do szycia a ja nadal nie mogę wyjść z zachwytu nad nim!
z haftem przyleciały błękitne nożyczki całe w groszkach, uwielbiam! oraz mini holenderski hafcik, z którego w przypływie nagłej energii twórczej zamieszam uszyć kolejną poduchę, ha:) Aniu z całego serca - dziękuję P.
nie mogę opędzić się od kolorów... chodzą za mną, zaglądają do okien, pukają, chcą mnie oczarować:) zapraszam je z uśmiechem, są miłym pocieszycielem w ten markotny, marcowy czas. i z wami kochane chciałam się nimi podzielić, częstujcie się do woli: bierzcie, głaszczcie, miziajcie. wystarczy dla wszystkich:)
nawet moje świąteczne kury mocno migoczą kolorami. miłego! P.
:) marzec - lubiany przez większość z Was, być może dlatego, że delikatnie oddala nas od zimy i powoli przybliża do wiosny. i moje marcowe dni ostatnio jakoś takie bardziej radosne, ciepłe, kolorowe - oj tak! zaczęłam wiosenne odliczanie mimo tego, że jeszcze śniegiem i mrozem straszą:) ostatnie dni zleciały mi na szyciu ozdóbek wielkanocnych. zaopatrzyłam się również (też całkiem przypadkowo) w śliczną czerwoną tkaninę w małe koguciki, która kojarzy mi się ze spokojem oraz sielskim życiem na wsi, czyli z wszystkim tym co kocham:
a z owej tkaniny powstały nowe kurki długonogie:
kurek powstało już naprawdę spore stado, które wkrótce zaprezentuję
i chciałam zapytać Was jeszcze o opinię na temat bawełnianej tkaniny którą dorwałam w pasmanterii za jedyne 10 zł za metr. co sądzicie o tak wielkich pastelowych grochach? nada się czy się nie nada;)?
:) pozdrawiam Was serdecznie i lecę zagryźć jakieś jabłko, bo w marcu jakoś mocniej mnie na owoce bierze! P.
dziękuję wszystkim za tak liczny udział w mojej rocznicowej rozdawajce. po dokładnym przeliczeniu komentarzy wyszło mi, że aż 239 dziewcząt stanęło w kolejce po moją poduchę, puszkę z kukułkami i retro nożyczki - to absolutny rekord i za to raz jeszcze DZIĘKUJĘ:) miałam mnóstwo roboty z wypisaniem Waszych imion na karteczki i wylosowaniem tej jednej. A maszyną losującą była tym razem mała Zo. Nie mam zdjęć z przebiegu losowania, ponieważ nasz aparat fotograficzny został ostatnio u naszej klientki dwie wsie dalej. Nie przedłużając zatem - zestaw groszkowy poleci do... Marty. Gratuluję!