co można robić będąc mocno zakichanym, zasmarkanym, zakaszlanym i obolałym?
ano można robić wiele naprawdę ciekawych rzeczy:) można sobie leżeć pod ciepłym kocykiem z kubkiem gorącej herbatki z dodatkiem soku malinowego (koniecznie domowej roboty babci Dziuni!), można przeglądać ciekawe poczytadła z nowymi jesienno-zimowymi inspiracyjami, czasem można szkrobnąć jakiś malunek jak kto lubi, można sobie pośpiewać (chociaż taki śpiew z zatkanym nosem nie zawsze miły jest innym domownikom), można wyglądać niewyjściowo i uśmiechać się do męża, aby tuląc i pocieszając prawił komplementy (Twój wielki czerwony nos jest dzisiaj naprawdę ponętny!), można wreszcie przeczytać cały stos zaległych książek....
można też zwlec się z łóżka na prośbę małej Zo i dać się do pieczenia ciasteczek. prostych maślanych ciasteczek - szybkich i najłatwiejszych w świecie. i oczywiście te ciasteczka mają prawo się nie udać, no bo przecież jesteśmy osłabieni przez chorobę, bo w oczach dwoi się i troi i dopiero po wyjęciu z piekarnika orientujemy się, że wedle przepisu mąki trzeba było sypnąć 30 a nie 50 dag....
mączne i niesmaczne ciasteczka leżą przez kilka dni na stole (fajna i niedroga a przy tym pachnąca dekoracja) i nikt już nie nalega, nie skacze po tobie i nie prosi, aby wstać i wypiekać:)
a dzisiaj już nie leżę, nie wypiekam, nawet nie czytam, ha! obmyślam plan uszycia świątecznych dekoracji. naszkicowałam już sobie wykrój pewnego łosiowatego renifera. lubię motywy leśnych zwierzątek z porożem:)
pięknego dnia kochani!
P.
Ja też na listopadowe wieczory mam różne pomysły, jesienna aura sprzyja melancholii, ale także u mnie zawsze powoduje przypływ pozytywnej energii i chęci działania, czekam na relacje z przygotowań dekoracji
OdpowiedzUsuńjesiennej melancholii mówię zdecydowane NIE:)
Usuńzatem działam!
tak, można robić wiele rzeczy, jeśli akurat dziecka nie ma w domu :) dobrze, że energia Cię nie opuszcza! :) miłego szycia! Ja powoli dorastam do tego fantastycznego i twórczego sposobu na jesienne dni :) ostatnio miałam w dłoni szydełko, nie bardzo mnie polubiło, ale będzie się musiało przyzwyczaić :P
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Małgosiu robię co mogę, aby mała Zo sama się sobą zabawiła i dała mi troszkę wytchnienia.
UsuńTrzymam kciuki za Twoje początki z szydełkiem! Nie poddawaj się, początki bywają trudne ale jak już dojdziesz do wprawy to można wydziergać prawdziwe cuda:)
O Paulinko widzę, że jedziemy na podobnym wózku. Ja też ostatnio cały świąteczny, długi weekend przeleżałam. Jednak ja nie miałam siły na nic, wysoka temperatura odebrała mi wszelką ochotę na cokolwiek. Jak zawsze twój post jest pełen ozdrowieniowego (chyba jest takie słowo?) optymizmu a graficzka cudowności i palce lizać! Buziaki kochana! Wracaj szybko do pełni sił.
OdpowiedzUsuńSabinko dziękuję!:)
UsuńJeśli nawet nie ma takiego słowa, to najwyższy czas abyś je stworzyć;) a optymistką byłam od zawsze i tak mi zostało, heheh.
Ty też wracaj do zdrowia, ściskam!
Życzę dużo zdrówka i też czekam na nowe projekty, co by nimi oko nacieszyć;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:) oj nowe projekty będą będą murowane, nie wiem tylko jak bardzo będą oko cieszyć, ha;)
UsuńCzyli mimo choroby - wesoło! Ja w zimowe wieczory zazwyczaj daje sie porwac czytaniu :)
OdpowiedzUsuńMoniko musi być wesoło:) Jesienno-zimowe wieczory z książką - oj TAK:)
UsuńDuzo zdrowka zycze:))) a rysunek SWIETNY:))
OdpowiedzUsuńPodziękowała:)
UsuńCo blog to choróbsko. Nie dajmy się! :)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę i czekam na Twoje dekoracje świąteczne :)
Dobrze, że humor dopisuje :)
Dziękuję Ewelinko!:) Mnie humor rzadko opuszcza:P
Usuńteż lubię... więc czekam już cierpliwie na efekty planu :)
OdpowiedzUsuńzdrówka!
wszyto już przygotowane, narysowane, powycinane, prawie zszyte... a tu klops - białego filcu brak, kurczak:) produkcja się przeciągnie w czasoprzestrzeni.
UsuńZdrowia:) Czekam na tego rogacza:)
OdpowiedzUsuńdziękuję kochana!
Usuńoj Halko jeszcze troszkę poczekasz:P
Zdrówka Paulinko życzę !!!!
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ten reniferek to będzie miał to poroże w groszki może ... ?
Pozdrawiam, pozytywne myśli przesyłając Ci :*
Oluśka dziękuję!
Usuńaaaaaaaaaaaa właśnie, poroże w groszki! cóż za myśl!? heheheh zobaczymy zobaczymy, będzie kilka modeli:P
no to czekam na tego - groszkowego :))) Buźka :*
Usuńno widzę że można i to wiele...dobrze że też odpoczywasz...mnie tak zatkany nochal paraliżuje że nie chce mi się nic, a trzeba.
OdpowiedzUsuńPaulinko zdrówka Kochana;***
Justynko!
UsuńMam! Już wiem! Zatkany nos trzeba wycałować - tzn. ktoś:) może mąż:) katar przechodzi - to pewne;)
Tobie również dużo zdrowia!
Powodzenia w szyciu :))) A rysunek leniuchującej Pauli jest GENIALNY!!!
OdpowiedzUsuńO i ile takie chorowanie rekompensuję hihih:)))
OdpowiedzUsuńIle czasu się robi na to co nie było, ha!
Ale jestem ciekawa tej rogowej dekoracji:)
Rysunek Paulinko świetny!
Można jeszcze się do mnie na candy zapisać ;)
OdpowiedzUsuńOj można:) Zatem pędzę:P
Usuńahahah juz miałam prosić o przepis, a tu trach!
OdpowiedzUsuńprzestałam mysleć, że to znielubiany listopad i zaczęłam szukac pomysłów na świateczne niespodzianki, już - bo czas ucieka mi przez palce, a przecież tyle zrobiłam już, a TYLE przede mną...
całuski w nochal!
:D
Usuńprzepis Ci podeślę, jest banalny - mało składników a Twoje męskie łakomczuchy na pewno będą zadowolone;)
a wiesz, że ten Twój całus w nochal wszystko wyleczył?:*
Czekam na tego renifera, oj rozbudziłaś we mnie ciekawość, zwłaszcza że kocham święta :) Szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuń:D
Usuńdziękuję! uwielbiam wzbudzać i rozbudzać... cokolwiek;)
No to zdrówka moja droga! I wymyślaj, wymyślaj, a jak wyzdrowiejesz, to będziesz pędzić na maszynie :)
OdpowiedzUsuńPiękne prace! Czy są do kupienia? pozdrawiam i zaprazam.dodaje:) evvika
OdpowiedzUsuńplan sie cudnei zapowiada czekam na efekty pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńKochana, do roboty a nie wylegiwać się z książkami;) Święta za pasem, pierniczki, ozdoby, prezenty, ciasta, bigosy. Czekają!
OdpowiedzUsuńprezentu bądź pewna;) hahaha:P
Usuńbigosy? o rany Aniu, jakie znowu bigosy? LOL
Pewnie, przecież jestem bardzo grzeczna:))
UsuńA bigos, to taka kapucha z ... parówkami, hihi;)
Efektywnie przeżyta choroba to podstawa sukcesu ;) Gratuluję takowego i czekam na nowe prace :)
OdpowiedzUsuńSus dziękuję! Nowe prace będą, będą! Obiecuję! Powstało dziś kilka prototypów:)
UsuńSzybkiego powrotu do zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńAniu:*
UsuńCzasem takie choróbsko nie jest takie złe na jakie na początku wygląda- ile rzeczy można zrobić, ile zaległości nadrobić :)Czekam z niecierpliwością na świąteczne wyroby. łosie i renifero-łosie to moje ulubione świąteczne motywy :)
OdpowiedzUsuńAgatko nawet nie wyobrażam sobie co tam u Ciebie będzie się działo przed świętami:D pewnie już ostro jedziesz z ozdóbkami:P
Usuńwyróznienie Twojego bloga ode Mnie
OdpowiedzUsuńhttp://manufactureofimagination.blogspot.com/2012/11/wyroznienie-liebster-blog.html
zapraszam do zabawy
Fajny sposob patrzenia na niezbyt przyjemne stany:) zamiast narzekania, ja tez staram sie tak myslec :)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj, tzn.nie chorobska ale pozytywnego myslenia ;)
Zdrowka zycze :)
A u mnie to mi rogaczy wystarczy w ogrodku :( torpeduja go i niszcza,pozeraja co sie da..
U mnie też bardzo książkowo!buziaki!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Twój ponętny nos już nie jest czerwony ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Będę na pewno tu częściej.
OdpowiedzUsuń